JAK PRZEPŁYNĄĆ 100 KM W OTWARTYM AKWENIE I NIE ZWARIOWAĆ?

12 wrzesień / Trening

Pływanie może być świetnym sposobem na odpoczynek, zabawę i poprawę swojego zdrowia. Jedni odnajdują się w pływackich wyścigach na krótkich dystansach, inni bawią się najlepiej w aquaparkach, a jeszcze inni łączą aktywność na basenie ze sportem drużynowym i zaczynają grać w piłkę wodną. Są też jednak tacy, dla których basen to dopiero początek i kiedy staje się zbyt ciasny… przenoszą się na otwarty akwen i pokonują stukilometrowe dystanse!

- O tym projekcie myślałem ponad dwa lata – mówi Sebastian Karaś. – Natomiast jeśli chodzi o przygotowania, to ciężko to określić, ponieważ moim zdaniem do tego przygotowywałem się tak naprawdę całe życie – tłumaczy. Rozpoczęcie pływania, jak w przypadku bohatera tego tekstu, w bardzo młodym wieku, poza tym że ma zbawienny wpływ na zdrowie dziecka i pozwala szlifować technikę, to daje młodemu sportowcy czas na poznanie różnych aspektów związanych ze sportami wodnymi i wybranie dla siebie ulubionego – A zaprocentowało to tydzień temu, kiedy przepłynąłem dystans 100 km z Kołobrzegu na Bornholm.

Jak wyglądają przygotowania pod tak niecodzienny wyczyn? Tak duży dystans, poza oczywistymi względami fizycznymi, wymaga też pracy nad psychiką – zmęczenie jest na tyle duże, że tylko siłą własnej woli człowiek jest w stanie zmusić się do pokonania kolejnych metrów. W grę wchodzą również problemy, których typowy pływacki trening nie jest w stanie rozwiązać.

- Przede wszystkim polega to na bardzo monotonnych treningach, na basenie i w morzu – opowiada Sebastian. – Najdłuższe sesje treningowe obejmowały dystans 40 km. Były dni, że przychodziłem na pływalnię o godzinie 10:00, a wychodziłem po zmierzchu. To przygotowywało mnie również psychicznie, bo najgorsza jest właśnie monotonia podczas takiego płynięcia, zostanie z samym sobą i swoimi myślami. Do tego bardzo wiele ćwiczeń z własnym ciężarem ciała, które przygotować miały mój organizm do wielogodzinnego utrzymania pozycji poziomej na wodzie. Bardzo dużą wagę przywiązałem do treningu tlenowego, rower i bieganie pomogły mi wzmocnić kondycję.

Nie są to jednak jedyne wymagania stojące przed każdym, kto chciałby porwać się na wyczyn podobnego kalibru – Bardzo ważne jest również przygotowanie żołądka, bo jednak podczas płynięcia co 45 minut miałem podawany pokarm z łodzi asekuracyjnej. Wyglądało to w ten sposób, że przez te dwa lata jadłem obiad i bezpośrednio potem szedłem pływać, tak by mieć w wodzie pełen żołądek. Na tych długich treningach podobnie realizowałem ten plan i co kilkadziesiąt minut zatrzymywałem się i coś jadłem. Było to dla mnie niezwykle istotne, bo właśnie problemy żołądkowe w wodzie były tym, co na trzydziestym kilometrze przerwało moją pierwszą próbę pokonania tego dystansu – tłumaczy pływak.

Wyczyn wymagający niezwykłych pokładów determinacji i ambicji wymagał bardzo wielu wyrzeczeń i tysięcy godzin żmudnych treningów. A to wszystko zaczęło się 19 lat temu, kiedy mały, ośmioletni Sebastian przyszedł na swój pierwszy trening pływacki. O tym, co skłoniło Sebastiana Karasia do podjęcia tego niecodziennego wyzwania, przeczytacie w kolejnym tekście poświęconym naszemu bohaterowi. Tymczasem, żeby nie marnować czasu na bezczynne czekanie, polecamy pójść w jego ślady! Skorzystaj z bogatej oferty Poznańskich Term Maltańskich – 5000m2 lustra wody to nie otwarty akwen Bałtyku, ale największy kompleks rekreacyjno-sportowy w Polsce na pewno sprawdzi się idealnie jako pierwszy krok do większych wyzwań!